Gdy już zadecydowałam, że lecę do Wietnamu, aby zobaczyć Golden Bridge, zastanawiałam się co dalej? Co jeszcze Wietnam ma do zaoferowania? Praktycznie w każdym przewodniku i na każdym blogu widziałam propozycję wycieczki do Delty Mekongu.
Jest to jedna z najbardziej godnych uwagi atrakcji w Wietnamie. Czy faktycznie jest tak fantastyczna i urzekająca jak na zdjęciach? Zapraszam do krótkiego wpisu.
Delta Mekongu na własną rękę czy zorganizowany wyjazd?
To pytanie na pewno zadaje sobie wielu podróżnych. Odpowiedź tak naprawdę jest uzależniona przede wszystkim od czynnika, jakim jest CZAS. Jeśli jedziesz na 2-tygodniowy wypad i chcesz zahaczyć kilka miast + odpocząć na plażach to warto raczej zakupić wycieczkę. To z pewnością o wiele szybsza opcja, gdyż autobus nie zatrzymuje się po drodze na niepotrzebnych przystankach. Nie musisz niczego szukać, ponieważ wszystko jest zorganizowane. Jeśli natomiast dysponujesz dłuższym czasem bądź zależy Ci na szczegółowej eksploracji tego miejsca, to zdecydowanie lepiej na własną rękę.
Ja osobiście rzadko korzystam z takich wycieczek bo często jest to po prostu cyrk na kółkach. Dwa razy mocno się zawiodłam i jeszcze bardziej przekonałam, że zdecydowanie wolę podróże zorganizowane samodzielnie, po swojemu.
Delta Mekongu w Wietnamie
Ile kosztuje wycieczka do Delty Mekongu z Cho Chi Minh przez biuro i gdzie ją kupić?
Ceny bywają różne. Niewątpliwie są zależne od standardu noclegów. Ja się zdecydowałam na najtańszą ofertę z możliwych. 2 – dniowy wypad (transport, przewodnik, 1 nocleg, śniadanie, 2 obiadokolacje). Kosztował on 750 000 VND – na chwilę obecną to ok. 135 zł. Uważam, że cena za usługę naprawdę niewielka, jeśli wziąć pod uwagę ile ma do zaoferowania.
Pierwsza opcja zakupu wycieczki to rezerwacja przez internet. Na TripAdvisor jest wiele propozycji. W związku z tym często są bezpośrednie odnośniki do stron biura.
Druga możliwość to zabukowanie wypadu na miejscu. Bez problemu, nawet dzień przed można dokonać tego w lokalnym biurze podróży, w Ho Chi Minh. Biur znajduje się cała masa, szczególnie w okolicach BuI Vien.
1 dzień wycieczki do Delty
Wycieczka zaczęła się z samego rana między 7 a 8 godziną. Punktem zbiórki było biuro podróży, które znajdowało się zaledwie 100 m od naszego hostelu. W miarę punktualnie podjechał po nas niewielki, 16-osobowy bus. W środku byliśmy jedynymi Polakami, a każda para/grupa była chyba z innego państwa. Po sprawdzeniu obecności nareszcie ruszyliśmy! Byłam niesamowicie nakręcona. Zdjęcia z Delty Mekongu krążyły po mojej głowie już od kilku miesięcy.
Delta Mekongu w Wietnamie
Rejs łódką w My Tho
Po niecałych 3 godzinach zatrzymaliśmy się na pierwszą atrakcję, Był nią spływ łódeczkami 4-osobowymi. Z początku byłam oczarowana. Błotnisty kolor rzeki, rosnąca na prawo i lewo intensywno-zielona roślinność. Cieszyłam się jak dziecko, lecz po dziesięciu minutach radość została trochę przygaszona. Ilość łódek płynąca wąską ścieżką była przytłaczająca, a Pani prowadząca naszą łódkę cały czas nas mocno klepała, żebyśmy dali jej pieniądze, choć 3 godziny wcześniej dopiero co zapłaciliśmy za wycieczkę. Miałam portfel na dnie w plecaku i ciężko było go wyciągnąć na małej łódeczce. W rezultacie trochę mnie to zniechęciło…
Po ok. 20-minutowej przeprawie wysiedliśmy, aby zatrzymać farmę pszczół. Otrzymaliśmy do degustacji herbatę miodową oraz mocniejszy trunek. Istniała także możliwość zakupu wyrobów, jednakże ceny według mnie były zawyżone.
Następnie czekał nas spacer pośród malowniczego terenu.
Fabryka cukierków kokosowych
Spacer zaprowadził nas do fabryki cukierków kokosowych. Mogliśmy przyjrzeć się z bliska, jak wygląda produkcja tych słodkości. Ku zaskoczeniu, godnym uwagi jest fakt, że nie była to żadna pokazówka. Te same cukierki wyrabiane na miejscu, widziałam w sklepie. Świeże cukiereczki można było kupić za niewielkie pieniądze,przykładowo bardzo mała paczka za jedyne 10000 VND, czyli niecałe 2 zł.
Nie obyło się także bez degustacji wódki kokosowej. Nasz przewodnik powiedział, że oni to nazywają WHISKY, lecz dla mnie to była 40% wódka, z lekkim posmakiem kokosa na końcu.
W następnej kolejności udaliśmy się do miejsca z wyrobów kokosowych. Panie pracujące tam bardzo czarowały turystów i namawiały na zakup wszelkich wyrobów. Były to ręczniki, gąbki, pasty, mydła, oleje itp. Ze względu na brak miejsca w plecaku, nic nie kupiłam. Niestety odniosłam wrażenie, że sprzedawcy dziwnie na mnie spoglądali, że wychodzę ze sklepu z pustymi rękami…
Kolejnym etapem po wizycie był lunch, a raczej lunczyk. Składał się on z małej porcji ryżu i szpinaku. Widziałam, że mięsożerni mieli jeszcze kilka kawałków wołowiny. Po lunchu udaliśmy się w stronę Can Tho.
Wizyta w sezonowym sadzie
W drodze do miasta Can Tho wpadliśmy jeszcze na wizytę w sezonowym sadzie. Dla mnie zdecydowanie najgorsza atrakcja ze wszystkich. Chociaż owoce były przepyszne to dostaliśmy tyle co kot na płakał. Praktycznie po dwa małe kawałeczki na osobę. Główną atrakcję tych odwiedzin był występ lokalnej muzyki. Rozumiem odmienną kulturę i różne odłamy muzyczne, jednak odniosłam wrażenie, że grający ,,artyści’’ byli podstawieni. Zaprezentowane nam utwory zupełnie nie trzymały się całości i ciężko było mi tego słuchać. Po całym dziesięciominutowym przestawieniu oczywiście zbierano pieniądze.
Pobyt w mieście Can Tho
Pod koniec dnia pełnego atrakcji dotarliśmy do miasta Can Tho, które zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Zostaliśmy rozwiezieni po różnych hostelach i mieliśmy czas wolny. Zatrzymaliśmy się w dzielnicy, która tętniła nocnym życiem. Idąc prosto wśród głównej ulicy, mijaliśmy wiele barów, straganów, Street Foodów. Sprawdziliśmy na TripAdvisor jakąś tanią knajpkę i się nie zawiedliśmy. Co prawda, w środku jest obskurnie ale jedzenie naprawdę było smaczne!
Drugiego dnia mieliśmy zbiórkę dopiero w południe, także od rana udaliśmy się jeszcze na śniadanko do knajpki oraz zrobiliśmy jeszcze spory spacer wzdłuż ulic. Klimat miasta mi się udzielił. Właśnie tak mniej więcej wyobrażałam sobie Wietnamskie aglomeracje.
Przed samym wyjazdem kupiliśmy sobie jeszcze soczki na drogę. Cały duży kubeczek świeżo wyciskanego soku kosztował zaledwie 15 000 VND, czyli niecałe 3 zł.
Delta Mekongu w Wietnamie
Pływający targ Cai Rang – najpopularniejsza atrakcja w delcie
Pierwszą atrakcją tego dnia był bardzo popularny pływający targ. Wsiedliśmy na średniej wielkości statek, by ruszyć na pływający targ. Fajnie było zobaczyć łódki pełne ananasów, arbuzów, czy durianów. Muszę przyznać, że to zdecydowanie inny klimat niż na targu w Polsce.
Jak widać na zdjęciu tereny przybrzeżne są w bardzo kiepskim stanie. Większość to małe brudne, rozpadające się domki, które są zamieszkiwane przez uboższych.
Byłam jednak trochę rozczarowana, ponieważ tam gdzie było największe zagęszczenie łódek z różnymi produktami nie podjechaliśmy. Odczułam, że zrobiliśmy kółko łódką, byleby przepłynąć.
Po dwudziestu minutach rejsu podpłynęliśmy do niewielkiej fabryki makaronu i papieru ryżowego. NIe było to dla mnie nic zaskakującego, dlatego po dwóch minutach trochę się nudziłam, jednakże czas poświęcony na to miejsce nie przekroczył pięć minut. Wsiedliśmy z powrotem na łódkę, by ruszyć na lunch.
Zwiedzanie świętyni Vinh Trang
W trasie powrotnej zatrzymaliśmy się, by zobaczyć buddyjską świątynie Vinh Trang. Teren wokół został zagospodarowany bardzo estetycznie i kolorowo, dlatego pierwsze moje wrażenie było tęczowe. Od razu ujrzałam ogromnego Buddę, który z daleka uśmiechał się do mnie! Cała przestrzeń nie jest tak duża, jak wydaje się na pierwszy rzut oka, dlatego w trzydzieści minut zdążyliśmy wszystko zobaczyć i spakować się z powrotem do autobusu.
Plusy i minusy wycieczki do Delty Mekongu
PLUSY
- Zaoszczędzony czas
- Brak zmartwień, czy autobus przyjedzie na czas
- Możliwe, że niektóre z atrakcji są dostępne tylko z grupą zorganizowaną
- Nie do wszystkich miejsc dojeżdża komunikacja miejska
- Pieniądze – na pewno wychodzi o wiele taniej
MINUSY
- Lunche zawarte w cenie były tak małe, że ja ledwo się najadłam, a co dopiero mężczyzna..
- Gonitwa – tempo zwiedzania jest naprawdę intensywne
- Pobyt w miejscach tylko pod turystów, jak ten sklep z wyrobami z kokosa.
- Co chwilę ,,mile widziane’’ są napiwki
- Bardzo dużo ludzi
Delta Mekongu w Wietnamie
Wycieczka do Delty Mekongu – podsumowanie
Ogólnie to nie żałuję ani trochę tej wycieczki. Ze względu na ograniczony czas nie byłabym w stanie pojechać tam na własną rękę. Niektóre miejsca były zbyt turystyczne i przez to psują klimat tych miejsc, lecz staram się o nich nie pamiętać.
Gdybym miała nieograniczony czas lub chociaż tydzień więcej, na pewno zdecydowałabym się na samodzielny wyjazd. Można wtedy prywatnie wynająć małą łódkę za niewielkie pieniądze i popłynąć z dala od tłumów.
Uważam, że Delta Mekongu jest naprawdę warta uwagi i trzeba tam pojechać niezależnie od formy wypadu.
CZYTAJ DALEJ O WIETNAMIE
0 komentarzy